co to za hipiska? ;)

‚ If you’re going to San Francisco be sure to wear some flowers in your hair…’

Ta piosenka Scotta McKenziego wciąż mimo upływu czasu pozostaje bardzo wysoko na mojej prywatnej liście przebojów wszechczasów. Druga to ‚Imagine’ Johna Lennona. W głębi serca mam nadzieję, że gdzieś tam kiedyś stworzymy taki idealny świat…

Do San Francisco w przyszłości na pewno się wybiorę, a tymczasem…

Kwiatki, gwiazdki, serduszka, kółeczka, zawijasy, miękkie i delikatne formy… a do tego ciepłe kolory – to lubię najbardziej! I to u mnie znajdziecie! 🙂

A dlaczego tak, ktoś mógłby zapytać? Przecież to wszystko jest dla małych dziewczynek… A ja powiem, że wcale nie! Pielęgnujmy w sobie dziecko i nie wstydźmy się go, bo ono rozwesela nasz świat 🙂 Wprowadźmy w nasze życie nieco więcej magii i kolorów.

Moja potrzeba kolorów ma pewnie źródło w czasach dzieciństwa (nie ma to jak autoanaliza psychologiczna 😉 ). Pamiętam zbieranie kolorowych opakowań po cukierkach, czy czekoladkach, które dostało się z innego świata.

Na wszelkich balach przebierańców, na których już miałam wpływ na decyzję, za kogo się przebiorę, byłam… hipiską oczywiście! Inaczej być nie mogło 😉 Kocham kwieciste ubrania, biżuterię, a nawet kubki i pościele 😉 Dzwony noszę nagminnie.

Pamiętam wizytę w Mediolanie. Światowa stolica mody, a ludzie… wszyscy w czerniach, szarościach i burościach… Wyglądało to dość smutno, szczególnie zimą, choć miasto jest piękne. W czerwonej kurtce i kolorowym (samodzielnie zrobionym) szalu wyróżniałam się mocno 😉

U nas jest coraz lepiej – na ulicach i skwerach wreszcie pojawiają się kolory! 🙂

Coraz nowsze dostępne technologie też mają na to wpływ – wystarczy spojrzeć choćby na opakowania nowych serii kosmetyków firmy Sylveco – one są całe w kwiatuszki! Nie tylko za to je uwielbiam 🙂

A nową technologię też za to, że dała nam możliwości podziwiania i noszenia coraz bardziej kolorowych i kwiatowych rzeczy. I to jest piękne, szczególnie zimą, bo baterie naładowane latem wyczerpują się tak szybko…

hipiska